Menu Zamknij

Greenwashing czyli jak nas oszukują

ekologia

W natłoku informacji, które codziennie do nas docierają, trudno czasem dociec prawdy. Nie mając czasu sprawdzić dokładnie źródła, możemy dać się oszukać. Sama nacięłam się raz kupując worki na śmieci, które miały być ekologiczne, a nie były. Nieuczciwi producenci różnych dóbr potrafią wykorzystać nasze dobre chęci i wciskać nam kit. Dlatego jeśli chodzi o ekologię, powstało takie pojęcie jak greenwashing.

Greenwashing, zwany też „zielonym kłamstwem” lub „ekościemą”, to robienie wrażenie na klientach, że produkt jest zgodny z zasadami ekologii i przyjazny naturze, kiedy nie jest to prawdą. Może być to ukrywanie informacji, że jakaś część procesu produkcji jest w rzeczywistości niebezpieczna dla środowiska.

„Ekościema” to nie tylko kłamstwo. Równie dobrze może to być próba odnoszenia korzyści kreując się na bycie proekologicznym, kiedy w rzeczywistości nie jest to jakieś znaczące działanie. Przykładem takiego zachowania jest np. rezygnacja z wysyłania listów lub faktur do klientów tradycyjną pocztą, a zastąpienie listami elektronicznymi. Owszem, zużywa się mniej papieru i to jest lepsze dla środowiska, ale firmy robią to przede wszystkim dla cięcia kosztów, a zasłaniają ekologią. Przypomina to trochę działania producentów z branży spożywczej, którzy produkują jedzenie naturalnie bezglutenowe (np. płatki kukurydziane), ale nagle w ostatnich latach zaczęli znakować swój towar znakiem przekreślonego kłosa. To oznaczenia ma działać na klientów, którzy nie mają wiedzy co naturalnie ten gluten zawiera, a co nie i skłaniać ich do zakupów, nieraz za droższą cenę. Nikt tu niby nie kłamie, ale intencje nie są czyste.

Greenwashing to też używanie nazwy „naturalny” lub „zdrowa żywność”, które nie są w żaden sposób regulowane prawnie. Takie hasła mają przekonywać klienta do zakupu, a naturą mają niewiele wspólnego. Każda żywność, która mianuje się na bycie bio, czy eko musi mieć certyfikat, można więc poszukać go na etykiecie.

„Zielone kłamstwo” to rosnący problem, bo panujący obecnie wśród nas trend bycia eko mu sprzyja. Ekologia to słowo – wytrych służący wielu przedsiębiorcom do zwiększania zysków. Czy da się w ogóle uniknąć bycia oszukanym? Z pewnością nie jest to takie łatwe. To ważne, żeby przejmować się środowiskiem, bo zanieczyszczenie i dewastacja jaką funduje mu człowiek to prawdziwy problem. Z pewnością warto podejść z rezerwą do tego, co piszą producenci i się zastanowić czy coś jest/może być naprawdę ekologiczne i w jaki sposób.

4 komentarze

  1. Marlena H.

    W obecnych czasach ekologia i wszystko z nią związane dobrze się „sprzedaje”. Producenci to widzą i chcą na tym zarobić. Niestety, sama staram się zmieniać nasze rodzinne nawyki i nie raz natknęłam się na taką ściemę. Warto więc czytać etykiety i szukać potwierdzeń.

  2. Marta Flak

    Dobrze, że o tym piszesz! Swoją drogą z tymi mailami – mało kto zdaje sobie sprawę, że duże korzystanie z internetu, też nie jest ekologiczne, a większość firm robi to przecież non stop. 🙂

    • moniaeli

      Dużo firm by nawet bez tego już nie funkcjonowało. Ale wystarczy popatrzeć też na nas samych. Chociażby taki smartfon się sam nie naładuje, trzeba go często podładować. Konsumujemy bardzo dużo energii i trend jest taki, że to zapotrzebowanie będzie raczej tylko wzrastać.

  3. Pingback:Ekościemy, czyli jak poznać solidny greenwashing - Blaber

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.